3. Wojna. Dlaczego?

Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku lat doświadczamy niewyobrażalnego: najpierw choroby, która paraliżuje cały świat a teraz wojny

wypowiedzianej przez archaiczne imperium kierowane przez archaicznych przywódców przeciwko krajowi, który nie bez problemów, usiłuje budować swoją tożsamość, stabilizację i miejsce w społeczności międzynarodowej. Dramat rozgrywa się na naszych oczach u naszych sąsiadów. Odbywa się w miejscach, które znamy z naszych podróży – we Lwowie, Iwano-Frankowsku, Kijowie, Czerkasach, Odessie, w Charkowie, dotyka ludzi, z którymi wielokrotnie spotykaliśmy się – Wiktora, Lenę, Jurka, Natalię
i Daszę, Włodzimierza. To akt barbarzyństwa, który dotyka cywilizowaną Europę.

Mamy chyba problem z identyfikacją zła. W dyskusjach nad tworzeniem strategicznych, długoterminowych planów pojawia się coraz częściej głos krytyki – nie ma sensu planowanie na 10 – 15 lat na przyszłość, skoro to, co niespodziewane obróci w pył wszystkie nasze projekty, zadania, ambicje i wizje rozwoju. Oczywiście to tylko problem techniczny – jak przygotować plany krótkoterminowe, jak założyć mechanizm zmiany, korekty, jak przygotować zapasy, rezerwy by stworzyć podstawy strategicznej autonomii. To jest jak najbardziej możliwe i realne. Dużo trudniej pogodzić się z sytuacją, że zło ma jednak swoją strategię i wciela ją bez przeszkód. Atak na sąsiedni kraj, z użyciem wszystkich środków, nie tylko militarnych, ale także propagandowych, informatycznych,
z wykorzystaniem dywersji, demoralizacji, prowokacji, z przygotowaniem zasobów finansowych i elementami globalnego szantażu ekonomicznego wymaga długich przygotowań, czasem nawet lat. Zło dysponuje ponurą strategią, dobro reaguje zbyt późno, doraźnie, emocjonalnie.

Dostrzegam prawdziwą bezradność w wiadomościach do przyjaciół z Ukrainy. W końcu znalazłem pewien sposób na rozmowę – kiedy ustanie dramat i najeźdźcy opuszczą ostatni skrawek ukraińskiego terytorium przyjdzie czas na wdrożenie wielkiej strategii pomocy dla Ukrainy. I nie chodzi tylko o odbudowanie zniszczonych miast i infrastruktury. Raczej o całkiem nowy, być może unikalny w historii naszej cywilizacji, plan współdziałania i budowania dobrego państwa, silnej gospodarki, miejsca do życia dla szczęśliwych ludzi. Nie zapominając nigdy o tym, co dzieje się teraz i tak blisko nas. Być może w ten sposób dobro zyska możliwość i przestrzeń do tworzenia, stawania się dniem codziennym dla milionów naszych sąsiadów. I dostrzeżemy w tym także nadzieję dla nas samych.

W MARR SA rozpoczynamy zbiórkę darów i pieniędzy na pomoc mieszkańcom Ukrainy. A gdzieś w głębi mamy nadzieję, że niedługo będziemy rozmawiać o strategii rozwoju i naszym w niej udziale.

Pojawia się obecnie porównanie do walki Dawida z Goliatem. Być może takie porównanie ma sens, ale wtedy należy sobie przypomnieć kto w tej biblijnej walce zwyciężył.

Jesteśmy, tak jak potrafimy, z naszymi przyjaciółmi w niszczonych i zagrożonych miastach, miasteczkach, wsiach. Są dla nas ważni, teraz i kiedy już się to skończy, tak chcielibyśmy o tym myśleć, mamy plan na przyszłość – zaczyna się już teraz.

 

Jacek Adamczyk, MARR SA