Tytułowe stwierdzenie pojawiło się w wyniku autorefleksji obejmującej teksty pisane, przemówienia wygłaszane i typową ucieczkę przed tematem w rozmowie. Oczywiście – w tle naszych codziennych zajęć są pożary, powodzie, upały, trzęsienia ziemi, gradobicia, śmiesznie nazywane huragany i tajfuny i, na dobra sprawę, ma to sens – jest naturalne, groźne i często zawinione.
Podobnie jak zjawiska naszego autorstwa: konflikty, wojny, inflacja, bankructwa i rozmaite próby wpływania na nasze decyzje. Cechą systemu słusznie potępionego i jednoznacznie odsuniętego w przeszłość było kultywowanie mitu przyszłości: dzisiaj jest źle i okrutnie, ale to tylko ofiara na rzecz wspaniałego jutra, powszechnego szczęścia i bezwarunkowego dobrobytu. Fakt, że czas teraźniejszy przesuwał się w nieskończoność, a obiecywane jutro nigdy się nie materializowało był częścią banalnej demagogii i metodą sprawowania władzy. Rynek, szeroko rozumiany: towary, usługi, idee i wartości, nadal lubi posługiwanie się obietnicą zamiast uczciwą wymianą na zasadzie: teraz płacisz, teraz masz, teraz korzystasz. Najpopularniejszy przekaz głosi, że jeśli teraz kupisz to w przyszłości będziesz zadowolony. Rzecz dotyczy zarówno pasty do zębów jak i wyboru, który zdecyduje o naszej ludzkiej kondycji na najbliższe lata. Czyżby zjawiskiem najsilniej wpływającym na nasze decyzje była nadzieja? I czy to ona może być największym zagrożeniem dla rozumu? No i do tego niedwuznaczne posługiwanie się naszą słabością do dzieci: konto bankowe dla przedszkolaka, przedszkole z opcją MBA na zakończenie, samochód, w którym tylko dziecko przeżyje atak huraganu typu Helena, masło orzechowe, które sprawi, że nasza pociecha (dziwne określenie) spełni wyrafinowane kryteria uczestnictwa w kolejnym talent-show., polisa ubezpieczeniowa, która zaczyna działać po ukończeniu 50 lat niezmordowanego wysiłku, miejsce w loży na stadionie, który jeszcze nie powstał. Oczywiście nikt nie pyta o zdanie końcowego beneficjenta, kierując przekaz do serca i portfela prawnego opiekuna nieletniego przedmiotu.
Obserwacje i badania pokoleń, które świeżo i bezrefleksyjnie wchodzą do obiegu masy klientów, przynoszą paradoksalną opinię, że nie mają one kompletnie żadnego pojęcia o zjawiskach mierzonych pomiarem czasu. 75% młodych ofiar systemu reklamy i chwytów marketingowych nie interesuję się tym, co było, a strasznie przyszłością – emerytury, spłata kredytu, trwałość zatrudnienia, rozwój społeczny i indywidualny, uważa za … no, za jakąś formą abstrakcji wymyśloną przez nieudolnych starych. Istnieje tylko tu i teraz, a stan posiadania jest wynikiem dobrej taktyki psychologicznego nacisku na pożałowania godnych niewolników systemu. Wystarczy parę dni symulowanego rozstroju żołądka, a pieniądze na nowy model telefonu jakoś się znajdą.
To, w porównaniu z przeszłością, dosyć nowe zjawisko; można odnieść wrażenie, że jest wynikiem dużej popularności seriali oraz przeniesienia do sieci większości wrażeń, emocji i odpowiedzi na nigdy nie zadane pytania. Postępujące na Starym Kontynencie zjawisko upadania firm rodzinnych, braku sukcesji, degradacji osiągnięć o indywidulanym rodowodzie i oryginalnym charakterze jest, lub może być efektem utraty przekonania, że „jutro to dzisiaj, tylko trochę później”.
A jeśli chodzi o pogodę, cóż, padało i będzie padać. Ale teraz nie pada.
Jacek Adamczyk, Departament Współpracy Regionalnej/MARR SA