2. Zimno czyli bardzo gorąco

Rozglądając się po docierających do nas wszystkich informacjach trudno zdecydować jakie ubranie, prawdziwe i metaforyczne, wybrać.

Oczywiście część odpowiedzialności ponoszą autorzy tytułów i komentarzy. Jak zauważył klasyk obserwacji działań publicznych lepiej żeby informowano nas o „nadciągającym odchłodzeniu” niż o grożącej nam i naszym domowym ogniskom „bestii ze wschodu”. To po prostu kwestia retoryki. Z niepokojem obserwujemy sytuację na Ukrainie. To kraj, z którym w czasie realizacji naszych projektów, mieliśmy wielokrotnie do czynienia. Tworzyliśmy przedstawicielstwo gospodarcze Małopolski we Lwowie, braliśmy udział w konferencji inwestycyjnej w Czerkasach, uczestniczyliśmy w spotkaniu samorządów w Charkowie, wielokrotnie gościliśmy naszych przyjaciół z różnych regionów naszego wschodniego sąsiada. Także w ramach projektu Power up your Business in Małopolska 3 planujemy wizytę ukraińskich przedsiębiorców w naszym regionie. Jak to będzie wyglądało? Zależy od temperatury. Liczymy na ocieplenie, zdrowy rozsądek i normalność. Po raz kolejny.

Zwłaszcza, że mamy sporo do zaoferowania. Główny Urząd Statystyczny podał, że nadwyżka w obrotach towarowych polskiego handlu zagranicznego po listopadzie 2021 r. wyniosła 1 mld euro. Nie wnikając w strukturę naszego eksportu, warto chyba mieć w tym swój udział. Oczywiście mikro i małym firmom jest trudniej przygotować strategię działania, odpowiednio „zapakować” i zaoferować lub sprzedać swój produkt lub usługę. A w kontekście opisanego wyżej klimatu nie jest łatwo wybrać najciekawszy rynek. Staramy się pomagać na ile tylko to możliwe. Informacje najlepiej zdobywać u źródła – na tragach w Barcelonie, Hanowerze, Dubaju, nawet, przy dobrej pogodzie, w Astanie. Tam także się wybieramy. Udział w zagranicznych targach to nie tylko duże wyzwanie logistyczne, marketingowe czy strukturalne; to także możliwość praktycznie nieograniczonych kontaktów z takimi samymi przedsiębiorcami jak my – z każdego zakątka świata. Przy kawie, herbacie, no, co tam kto lubi lub toleruje, można porozmawiać, zapytać, dowiedzieć się z pierwszej ręki jak wygląda sytuacja w różnych krajach.

Wyobraźmy sobie, że ktoś nas pyta o sytuację w Polsce. Co wtedy odpowiemy? Jaką mamy opinię o nas samych? Jak moglibyśmy opisać możliwości działania na naszym rynku? Teraz i za kilka lat… Takie całkowicie nieformalne B2B. Jako przedstawiciele instytucji otoczenia biznesu często spotykamy się z tego typu sytuacją. Co wtedy mówimy? Nie powiem, ale zacytuję opinię o kontaktach biznesowych w Polsce, opracowaną przez szwedzką instytucję doradczą:

  • w Polsce nic nie załatwia się „na słowo”, zawsze potrzebne są umowy, pisemne zobowiązania, oświadczenia, zamówienia itp.,
  • w Polsce trzeba być „poleconym”, powołać się na kogoś innego, kto nas wysłał, skierował, doradził,
  • polscy partnerzy bardzo lubią otrzymywać prezenty, drobne upominki, dobrze jest pamiętać także o rodzinie naszego biznesowego kontaktu,
  • Polacy szybko się uczą, nie czekają z decyzją w nieskończoność,
  • praca w Polsce to wyzwanie, przecieranie nowych szlaków, mnóstwo czasu spędzonego na wyjaśnianiu, potem jest już dużo lepiej.

To trochę nudne wracać po raz kolejny do schematów „kultury biznesu”, ale teraz, kiedy temperatura jest dość niska, codzienne informacje z „rynku” raczej niepokoją niż rozgrzewają, kiedy decyzje opierają się na coraz większej liczbie niewiadomych, może kultura jest jakąś szansą, jakąś podstawą do myślenia o przyszłości? Obawiam się, że to jednak kolejny objaw „myślenia życzeniowego”. Czego i Wam życzę.

Jacek Adamczyk, MARR SA